Apr 26, 2018
1888
Reported by
Modlitwa za Alfiego w St Mary and Benedict 52A Raglan Street, CV15QF
Niech nikogo z nas nie zabraknie.
Przekazujcie, Udostępniajcie, nie bądźmy obojętni.
Kochani, w najbliższy Piątek i Sobotę nasza Wspólnota organizuje modlitwę w intencji małego chłopca, który dzielnie walczy o życie Alfiego Ewansa. Wielu Polaków w tym trudnym czasie wspiera go swoją modlitwą i obecnością. Chcemy również my pokazać swoją solidarność oraz podkreślić jak ważne i święte jest życie.
Zapraszamy na Apel Jasnogórski na godz 20:00.
Zjednoczmy się! Prosze o przekazywanie tej informacji dalej. Zapraszajcie przyjaciół i znajomych.
Przynieście ze sobą świece jako symbol nadziei!
Do zobaczenia!
Zapraszamy na Apel Jasnogórski na godz 20:00.
Zjednoczmy się! Prosze o przekazywanie tej informacji dalej. Zapraszajcie przyjaciół i znajomych.
Przynieście ze sobą świece jako symbol nadziei!
Do zobaczenia!
Przekazujcie dalej...
Do zobaczenia!
Dajcie już spokój tej rodzinie i temu dziecku, mało to macie wokół siebie cierpienia i nędzy, gdzie jest potrzebna REALNA pomoc? Kto z Was chętny popracować w wolontariacie w hospicjum lub w domu starców? Lub na oddziale dziecięcym szpitala neurologicznego? Co? Nie ma chętnych..? Czemu jakoś mnie to nie dziwi... Łatwiej potrzaskać dziobem, powzdychać i pokiwać główką, niż coś zrobić, prawda?
Dajcie umrzeć Alfiemu w spokoju, nie woźcie się na cudzej tragedii, przez to, ze poszliście do kościółka poklepać paciorki, nie staliście się ani odrobinę lepszymi ludźmi. Jesteście tacy sami, jak przedtem - kto dobry, ten nadal dobry, a kto zły, ten nadal zły. I chciałam tylko Wam jeszcze przypomnieć, co na temat odłączania od aparatury miał do powiedzenia JP II:
"Gdy śmierć jest bliska i nieuchronna, można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby jedynnie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia. Rezygnacja ze środków nadzwyczajnych i przesadnych nie jest równoznaczna z samobójstwem lub eutanazją; wyraża raczej akceptację ludzkiej kondycji w obliczu śmierci."
Jan Paweł II, encyklika "Evangelium Vitae" z 1995 r.
Zajmijcie czynieniem dobra, a nie mówieniem o tym!
EDIT:
Alfi na szczęście już nie cierpi. Cóż, jakoś te Wasze modły nie pomogły...
Edytowany przez misshihi o 28-04-2018 - 11:53.
Serdecznie zapraszamy każdego, kto ma tylko ochotę, każdego komu te sprawy nie są obojętne...
Do zobaczenia...
Trochę dziwne jest to że w opisie nicku ma female ale to może kwestia hormonów
TAK TO TU ZOSTAWIĘ...
Mój syn rozebrany na części w szpitalu w Liverpoolu
Mio figlio fatto a pezzi nell' ospedale di Liverpool
http://ricerca.repubblica.it/repubblica/archivio/repubblica/2000/06/03/mio-figlio-fatto-pezzi-nell-ospedale-di.html
Teresa Serrao 3 czerwiec 2000 tłum RAM
«Zobaczyłam jego narządy rozdzielone do trzech pojemników: serce, mózg, wątrobę i nerki. Mojego syna Marcelego rozebrano na części. Dowiedziałam sie o tym w 8 lat po fakcie. Miał 20 dni, kiedy umarł w trakcie operacji w Alder Hey Hospital w Liverpoolu».
Tracy Lowthian straciła syna w roku 1992. Jedynie kilka miesięcy temu dowiedziała się, że jego ciało zostało całkowicie wypatroszone. Został pocięty na kawałki w celu badań naukowych, lub kto wie po co jeszcze. (...)
Tracy opowiada: «Marcello był moim trzecim synem. Urodził się 21 sierpnia 1992 roku. Mieszkałam razem z moim mężem Włochem w Modenie, we Włoszech, jednakże na okres porodu wróciłam do rodziców, do Liverpoolu. Dziesięć dni później okazało się, że dziecko ma trudności z oddychaniem. Doradzono mi by skonsultować się ze szpitalem Alder Hey, który miał być najlepszym.
W wieku 20 dni mojego syna poddano operacji seca; to było 10 września. Umarł w trakcie zabiegu. Zarządzono sekcję, do tego nie potrzebowali mojej zgody. Jednakże w zaświadczeniu post mortem, które ujrzałam dopiero teraz, nic nie było napisane o tym, co zrobili później. A do tego trzeba było mojego pozwolenia.
Marcello został wypatroszony całkowicie. Serce, mózg, wątroba, nerki, żołądek, jelita... i chyba także język są przechowywane w piwnicach szpitala. Nie ma jego narządów płciowych, zniknęły.
Wszystko zaczęło się w roku 1999, kiedy w telewizji usłyszałam o śledztwie, jakie prowadzono w stosunku do szpitala pediatrycznego w Bristolu. Zadzwoniłam więc do Alder Hey, ponieważ chciałam wiedzieć, czy ja również należałam do rodziców dzieci rozebranych na części.
Odpowiedziany mi "poszukamy". Po dwóch dniach oddzwoniono: "Niestety, serce pani syna znajduje się w szpitalu". Poprosiłam o rozmowę z lekarzami, którzy zoperowali mojego syna. Powiedzieli mi, że o niczym nie wiedzą. Po kilku dniach, zadzwoniono do mnie: "Znaleźliśmy także mózg pani syna. Przykro nam". I takie coś odbywało się przez kilka dni. Posiadali wszystko, co należało do Marcelego: wątrobę, nerki, żołądek, jelita...
Wróciłam więc do szpitala i poprosiłam o możliwość zobaczenia wszystkich narządów Marcelego. Nie chcieli tego zrobić, ale w końcu musieli ustąpić. Przyniesiono 3 białe pojemniki: żaden narząd nie był cały, były w kawałkach. Zapytałam: gdzie są prace naukowe, które powstały dzięki mojemu synowi, chcę je zobaczyć. Odpowiedziano mi: "My nie mamy niczego".
23 grudnia 1999 roku przyjechał z Włoch mój mąż. Otworzyliśmy grób Marcelego, nie mogąc otworzyć trumny umieściliśmy jego narządy na pokrywie. Mój mąż zawsze twierdził, że było coś dziwnego w śmierci naszego syna.
W marcu poprosiłam szpital o dokładną listę pobranych narządów. Na liście były także narządy płciowe, których ja jednakże nie widziałam w pojemnikach które pochowaliśmy. Powiedziano mi na to, że prawdopodobnie znajdują się w "kwadracikach z wosku". Gdy poprosiłam o wyjaśnienie, stwierdzono, że zanim oddano mi narządy pobrano z nich niewielkie kawałki.
Po dwóch tygodniach poszłam do szpitala by zobaczyć 'kwadraciki z wosku'. Opróżniono brązową torbę na stół. Znajdowały się w niej 24 kwadraciki o wielkości kostki domina. Były to kawałki mózgu, serca... Nie rozumiałam co to było, ale i oni też tego nie rozumieli. Odpowiedzieli mi: "Taka jest procedura, pewna część z pani syna musi zostać tutaj. W międzyczasie ponad tysiąc osób przyszło do szpitala by dopytać się o części ich dzieci.
Dowiedzieliśmy się, że w Alder Hey Hospital pobierał narządy nie tylko holenderski patolog van Velzen, który odszedł stamtąd w roku 1995. Przed nim byli inni, a ten proceder trwa dalej. (...)
W piwnicach szpitala znajdowały się języki i krtanie. Zwłoki dzieci były przywożone także z innych szpitali, po to by w Alder Hey zostały całkowicie wypatroszone. (...)
2012 rok to nie jest 20 lat temu, wprowadzasz ludzi w blad, bo w angielskich publikacjach na temat szpitala nie ,ma mowy o zadnych kradzezach , jest natomiast mowa o calych narzadach ludzkich od osob zmarlych doroslych a w wiekszosci wypadkow dzieci przekazywanych firmom farmaceutycznym jako probki laboratoryjne w zamian za ktore szpital dostawal dotacje finasowe.Udowodniono udowodniono nieprawidlowosci za lata 2012-2014, przypadki niewyjasnionych zgonow mialy miejsce w latach nastepnych i sa rozpatrywane ,a szpital robi wszystko aby nie dopuscic do wyjasnienia wszystkich okolicznosci.
Edytowany przez miki724 o 29-04-2018 - 16:22.
https://www.siepomaga.pl/dawidek
Widzisz, dla mnie mogą się ludzie modlić od rana do wieczora, że litościwie nie wspomnę o absolutnym braku efektów tegoż, ale niech oprócz tego COŚ ROBIĄ DLA INNYCH! Są tacy,którzy robią, już o nich wspominałam, ale reszta??? Daj spokój...